Grzyby, ach te grzyby.... gdzieżbeś wy?
Mistrzostwa Lionów w Grzybobraniu wpisują się już na stałe w kalendarium imprez klubowych naszego Okręgu. Elblążanie po raz trzeci zaproponowali nam, bogaty w atrakcje, piknik w lasach dębińskich, połączony z rywalizacją w zbieraniu grzybów w leśnych ostępach.
Kawalkada samochodów, pod przewodnictwem Janusza Gierulskiego, wyruszyła w godzinach przedpołudniowych w sobotę 10-IX-2005 r. sprzed gmachu elbląskiego sądu, kierując się na wschód, do odległych o ok. 40 km Dębin. W głębi lasów, z dala od miejskiego zgiełku, LC Elbląg TRUSO przygotowało sielankowy teren pod piknik. Rozległa polana, otoczona lasami i pastwiskami, po których przechadzały się jaki (i inne rogacze), lamy, osły, kozy, staw z wysepką, na której rezydowało różnorodne ptactwo z kormoranem w roli głównej, basen, w którym można było zażyć kąpieli po trudach wędrówki przez leśne gęstwiny. Pogoda wspaniała – słońce wyraźnie nie zapomniało, że lato trwa jeszcze.....
Krysia Gwiazdowska (Prezydent LC TRUSO) ze swoimi Koleżankami zadbała o wszystko: duże biesiadne stoły pod rozłożystym drzewem, „zadaszone” przed promieniami słońca olbrzymim baldachimem, smakołyki z grilla i wspaniała grochówka, szantowy zespół „3 Majtki”, który nie musiał długo namawiać do tańca licznie przybyłch Lionów i ich przyjaciół. Konkursy: rzucania podwórzową miotłą na odległość, strzelania do tarczy z profesjonalnego łuku, gra w dwa ognie – nie można było się nudzić!
A grzyby? No coż, natura sprawiła, że wiodące hasło tej imprezy, które do Dębin na skraju świata ściągnęło wielu gości w pełnej gotowości grzybiarskiej (z koszami, nożami, w stosownym obuwiu i odzieniu, z poradnikami w rękach) niestety nie miało szansy powodzenia. W okolicznych lasach było tak sucho, że nawet grzybnie uschły z rozpaczy! W bohaterskim trudzie dziesiątki amatorów runa leśnego przedzierały się przez leśne ostępy, w których miejscami, wybujałe na ponad 2 metry, pokrzywy przesłaniały pole widzenia. Najbardziej pożądanym w tym momencie narzędziem była maczeta, którą można by torować sobie drogę.....
Po 2, czasem 3-godzinnych wędrówkach przez dębińskie haszcze, wyłaniali się nasi Lioni z różnych miejsc okolicznych lasów, z ulgą i radością podążając na urokliwą polanę, oznakowaną symbolami Lions, która w tym momencie była dla nich niczym oaza na pustyni. Ale nikt nie narzekał. Po stresie dni codziennych w miejskim zgiełku, walka o przetrwanie i znalezienie drogi powrotnej w leśnej gęstwinie była niczym najlepsza impreza typu survival.
I choć miejscowi (tj. Elblążanie) pokazali nam w swoich koszach kilka prawdziwych grzybów, nie bardzo dawaliśmy wiarę w ich dębińskie pochodzenie. Zapowiadana rywalizacja na najobfitsze zbiory i największego grzyba itp. została elastycznie zmodyfikowana przez Krysię Gwiazdowską w konkurs na najładniej przystrojony roślinami koszyk, najciekawsze „coś” przyniesione z lasu etc.
Najważniejsze, że było miło, a uczestnicy w rozbawieniu i zadowoleniu spędzili wrześniową sobotę w gronie przyjaciół.
Katarzyna Gebert
LC Gdańsk Amber